obroniła tytuł
Murray w tym sezonie gra mocniej w ataku, bo chce wziąć przykład z
Juana Martina del Potro, który pokazał we wrześniu na US Open, że z
Federerem w finale Szlema mogą też wygrywać ludzie, którzy nie nazywają
się Rafael Nadal.
Za zmęczoną Sereną, która w piątek razem z siostrą
Venus obroniła tytuł w deblu, nie przemawia prawie nic. Może poza tym,
że to Serena Williams.
Szkot ma dobry bilans z Federerem - wygrał z nim
sześć z dziesięciu meczów, ale ten najważniejszy przegrał - finał US
Open 2008. Był także gorszy od Szwajcara w ich ostatniej konfrontacji w
finałach Masters w Londynie.
W
sobotę o tej samej porze Justine Henin gra z Sereną Williams. Będzie to
14. spotkanie byłej liderki rankingu z obecną. 7-6 prowadzi Serena,
która wygrała ostatni mecz - w Miami w 2008 r. Za Henin przemawia
różnorodność uderzeń, mniejsze zmęczenie, genialny trener Carlos
Rodriguez i mocna wiara, że belgijskie bajki mogą zdarzyć się dwa razy
z rzędu.
Jim Courier w pomeczowym wywiadzie
na korcie zaczął wypytywać Federera, co sądzi o wielkich brytyjskich
oczekiwaniach wobec Murraya, czy pamięta, ile wyspiarze czekają na
wielkoszlemowy sukces. - Jakieś 150 tysięcy lat? - odparł Federer, a
Rod Laver Arena roześmiała się od parteru po dach. - Presję będzie
odczuwał Andy, nie ja - dodał Szwajcar. Finał w niedzielę o 9.30.
7